Przecież mnie wołałeś (2 Niedziela zwykła, rok B)
Słuchając lub czytając niedzielne teksty liturgiczne z pewnością zauważysz, że poruszają temat powołania. No cóż, każdy z nas jest do czegoś powołany. Każdy z nas otrzymał i otrzymuje jakieś powołanie każdego dnia. Potrzebne jest więc i nasze zaangażowanie by je usłyszeć i wykonać. Potrzebna jest nasza odpowiedź. Tak jak Samuel, tak jak uczniowie z Ewangelii musimy usłyszeć jak Bóg do nas mówi. Postaraj się w codziennym życiu usłyszeć także drugiego człowieka, spojrzeć na jego potrzeby, poświęcić mu swój czas – żonie, mężowi, dzieciom, sąsiadowi, klientowi, partnerowi. Zabiegani w codzienności często tracimy czas bezsensownie a przecież od dawna uczono nas, że wzajemną miłośc buduje się m.in. przez bycie ze sobą.
Mówiąc o powołaniu nie sposób nie powiedzieć o sportowcach, o ich powołaniach do zespołu, do kadry, na zawody. Dostają powołanie, zadanie i muszą je wykonać. Muszą wsłuchać się w głos trenera.
Jeszcze jedna sprawa. Dostajesz zadanie, powołanie ale licz się z tym, że możesz nic w zamian nie dostać. Obserwuję czasami jednego chłopaka, nastolatka, który niedługo stanie się dorosły. Patrzy na wszystko, rozlicza każdą najmniejszą prośbę tylko tak: A co ja za to będę miał? Jeśli nic to nic z tego, nie liczcie na mnie.
Wiara, powołanie to pójście trochę w nieznane, to zaufanie, że ten Najwyższy, Mój Bóg mnie poprowadzi i da coś czego nawet się niespodziewam.
Masz coś do powiedzenia? komentuj
Masz coś do powiedzenia? komentuj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz